Wiadomości

Agnieszka Waszkiewicz
28 września 2023

„Niech się dzieje wola nieba, ja idę do klubu”. Tak wygląda druga młodość seniorów z Lisewa

Dzięki klubom seniorzy z Lisewa na nowo cieszą się życiem Dzięki klubom seniorzy z Lisewa na nowo cieszą się życiem

Pani Helenie zdarza się płakać. Nie ze smutku, ale ze wzruszenia. - Nigdzie nie będę miała tak dobrze, jak tu, w klubie. Jak patrzę na tę ludzką dobroć, łzy same z oczu lecą – opowiada o współtowarzyszach i opiekunkach. Jest jedną z blisko stu osób – mieszkańców gminy Lisewo, które dzięki klubom seniora na nowo odkrywają sens życia, nadrabiają zaległości z lat młodości, pozwalają sobie na to, na co nigdy nie było czasu lub pieniędzy.

Wszystko zaczęło się na początku 2021 roku. Trwała pandemia. Ludzie od miesięcy pozamykani w domach, zdążyli niemal całkowicie wycofać się z życia społecznego.

Seniorzy z Lisewa poszli do klubów. Życie zaczęło się na nowo

- Podeszliśmy do tematu ambitnie, chociaż były obawy, że się nie uda – przyznaje Jakub Kochowicz, wójt Lisewa. - Zastanawialiśmy się, czy seniorzy przyjdą. Wydłużyliśmy nawet rekrutację, żeby jak najwięcej osób zdążyło się zaszczepić. Zadziałała poczta pantoflowa, mieszkańcy pomału zaczęli się zapisywać – opowiada.

Wiosną 2021 roku w gminie Lisewo ruszyło pięć klubów seniora skupionych wokół świetlic wiejskich w Lisewie, Lipienku, Błachcie, Tytlewie i Pniewitem. Blisko 100 osób w jesieni życia nieśmiało wyszło z domów. Z każdym dniem nabierali pewności siebie, odzyskiwali wiarę w swoje możliwości, rozwijali talenty, odkrywali nowe pasje.

Byli tacy, którym wspólne spotkania przywróciły sens życia, nadały mu rytm. - Zajęcia każdego dnia odbywały się w innym miejscu. Dzięki temu jedna osoba była w stanie poprowadzić wszystkie kluby – wyjaśnia Kochowicz.

CZYTAJ: „Superek na sto procent!”. Każdy ma wartość, tylko trzeba ją zobaczyć

Wielka przygoda w klubach seniora za milion złotych

Urzędnicy nie musieli martwić się o finanse. Na projekt „Kluby seniora w Gminie Lisewo” udało się pozyskać fundusze z Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego. Do Lisewa trafił potężny zastrzyk finansowy w postaci blisko 940 tys. zł (wartość projektu to ponad 1 mln zł) z Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Kujawsko-Pomorskiego.

To był początek wielkiej przygody. W maju skończyły się unijne fundusze i projekt, ale kluby seniora tętnią życiem. Należący do nich mieszkańcy już nie potrafią wyobrazić sobie codziennej egzystencji bez wspólnych spotkań. - Gdy przypada ich dzień, mówią: Niech się dzieje wola nieba, ja idę do klubu – przyznaje Kochowicz.

Seniorzy z Lisewa już nie potrafią wyobrazić sobie życia bez wspólnych spotkań w klubie

Czasem aż sobie popłaczę ze wzruszenia

Pani Helena 9 października skończy 80 lat. Mieszka z bliskimi, ale przez większość czasu jest w domu sama. - Rodzinę mam kochaną, dzieci i wnuki troszczą się o mnie, ale wszyscy pracują, mają swoje zajęcia i sprawy. Serce mam już słabe, nogi odmawiają posłuszeństwa. Jedynie przy balkoniku jestem w stanie się poruszać. Ale nie za daleko, odpoczywać często muszę. Sama, to co najwyżej na trochę przed dom wyjdę – opowiada seniorka.

Co by było, gdyby teraz ktoś kazał mi się wypisać? Oj nie, nie ma mowy! Z całych sił, nogami i rękami bym się trzymała

Gdy usłyszała o klubie seniora, machnęła ręką. - Nie chciałam do niego należeć przez te moje ograniczenia. Tylko byłby ze mną kłopot – komentuje pani Helena. W końcu dała się namówić. - Nasza sołtys, pani Marylka mówiła do mnie: „Zamiast siedzieć w domu, musi pani do nas dołączyć, rozerwać się trochę” – wspomina. - Nie żałuję, że spróbowałam. Co by było, gdyby teraz ktoś kazał mi się wypisać? Oj nie, nie ma mowy! Z całych sił, nogami i rękami bym się trzymała. Nigdzie nie będę miała tak dobrze, jak tu. Troszczą się o mnie wszyscy, jak o małe dziecko. Wsadzą w samochód, zawiozą, odwiozą. Na wycieczkach pomagają, czekają, aż odpocznę, gdy się zmęczę. Jest super! Panie Ania [opiekunuka Anna Wojnowska – red.] i Danka [koordynatorka projektu Danuta Bober – red.] to takie nasze anioły. Jak tak patrzę na tę ludzką dobroć, to czasem aż sobie popłaczę ze wzruszenia – opowiada pani Helena.

CZYTAJ: Miał dwa cele, chciał wyjść z bezdomności i zamieszkać z synem. Ile trzeba z siebie dać, żeby zmienić wszystko

Wiele rzeczy w życiu nie zrobiłam. Teraz to nadrabiam

Pani Mariola na co dzień zajmuje się wnukiem, ale jeden dzień w tygodniu ma zarezerwowany tylko dla siebie. - Wszyscy w rodzinie wiedzą, że nie ma zmiłuj się, idę do klubu – podkreśla mieszkanka Błachty. Nie od razu była taka zdecydowana. - Nie tylko ja. Wielu z nas podchodziło do tematu sceptycznie. Każdy miał sto wymówek. Niby człowiek na emeryturze, ale zastanawiał się czy czasu na takie rzeczy nie szkoda – opowiada pani Mariola. - Koniec końcem stwierdziliśmy jeden po drugim, że jak nie spróbujemy, to się nie dowiemy, czy warto. Teraz nikt nawet nie chce słyszeć o końcu, tak nam w klubie dobrze. Dużo podróżujemy, zwiedzamy. Na własną rękę nikt z nas nie pojechałby do teatru czy do opery, a z grupą zawsze raźniej i weselej. Wielu rzeczy w życiu nie zrobiłam. Człowiek cały czas w domu siedział, bo praca w gospodarstwie, dzieci małe. Teraz nadrabiam wszystkie zaległości. Nie przypuszczałabym, że w tym wieku można tak wspaniale i aktywnie spędzać czas – tłumaczy.

Często sami zostajemy po godzinach, nikt do domu się nie spieszy. Świetlicę mamy odnowioną i wyposażoną tak, że nie chce się wychodzić

Seniorom radość sprawiają wszystkie aktywności począwszy od spaceru, aż po prace ręczne. - Każdy z nas w domu gotuje, ale tę samą potrawę można przygotować na setki sposobów. W kuchni jest okazja do wymiany pomysłów i doświadczeń. Zawsze coś ciekawego się podchwyci i przemyci do siebie – przyznaje pani Mariola.

 W klubie seniorzy nadrabiają zaległości życia

Świetlica w Błachcie zaczyna tętnić życiem po godzinie 8. Dzień jest zazwyczaj wypełniony po brzegi. - Zajęcia mamy zaplanowane do godz.14. W tym czasie jest z nami nasza opiekunka, pani Ania. Często sami zostajemy po godzinach, nikt do domu się nie spieszy. Świetlicę mamy odnowioną i wyposażoną tak, że nie chce się wychodzić. Rozmawiamy, gramy w planszówki, korzystamy z pięknej pogody spacerując z kijkami. Cenimy sobie ten spędzony wspólnie czas. To pozwala nam się lepiej poznać – podkreśla.

CZYTAJ: Zajrzyj do urzędu pracy w Chełmnie. Działa tam kącik dla dzieci i są pieniądze na zakup roweru [HARMONOGRAM SPOTKAŃ]

Plan awaryjny jest już dawno obcykany

W klubie w Lipienku dzień zaczyna się od kawy i słodkości. - To taka nasza tradycja. Jest kolejka na ciasto, każdy jej pilnuje – mówi pani Aleksandra. - Dzień spotkań, to nasze święto, podobnie, jak niedziela – dodaje.

Przez ostatnie dwa lata seniorzy niesamowicie zżyli się ze sobą. - Jest nas w klubie dwudziestka, w tym czterech panów. Dobrze się czujemy. Jesteśmy jak jedna duża rodzina. Bardzo byśmy chcieli, żeby te spotkania trwały nadal – przyznaje pani Aleksandra. I szybko dodaje, że nawet, jak skończą się projekty i fundusze, to plan awaryjny jest już dawno obcykany. - Jak nie będzie kasy, to sami się zrzucimy i dalej będziemy spotykać się tak, jak do tej pory. Teraz też mamy swój drobny klubowy fundusz. Przydaje się, gdy przygotowujemy obiad. Na przykład na najbliższy wtorek w planie są kluchy kartoflane, więc twaróg i boczek trzeba kupić – opowiada.

Każda okazja jest dobra, żeby się bawić

Seniorzy wyznają zasadę, że każda okazja jest dobra, żeby się bawić. - Wystarczy hasło, pakujemy torbę i jesteśmy gotowi. Jak w planach jest wycieczka, pani Ania pyta: Kto jedzie? Stajemy na baczność i odpowiadamy: Wszyscy! - relacjonuje pani Aleksandra.

Żona dołączyła niedawno. Musiała czekać, aż skończy sześćdziesiątkę

Gdy pan Ryszard zobaczył program klubu seniora, kategorycznie stwierdził: To nie dla mnie. - Mam rodzinę, nie czułem się samotny – mówi. Potem przyszła refleksja: A nuż warto spróbować. - Spodobało mi się. To już taki mój rytuał. Gdy dopisuje pogoda, wsiadam na rower i jadę do klubu. Nie sam zresztą. Niedawno dołączyła żona. Musiała czekać, aż skończy sześćdziesiątkę. Z Kornatowa dojeżdża z nami pani grubo po osiemdziesiątce. Bez problemu pokonuje prawie 3 km. Już sam ruch to świetna sprawa, bezcenny dodatek – podkreśla pan Ryszard.

Podczas zajęć seniorzy odkrywają talenty i pasje

Seniorzy uwielbiają zorganizowane zajęcia, ale bardzo cenią sobie czas wolny pomiędzy nimi. - Rozmawiamy, opowiadamy o wnukach, czasem w ruch idą planszówki. Bywa, że ktoś wymieni się nasionami, sadzonkami. Integracja jest niesamowita – przyznaje pan Ryszard.

Myśmy się już umówili, że jak się pieniądze skończą, to za składkowe będziemy się spotykać

Numerem jeden na liście są wspólne wyjazdy. - Zajęcia manualne, to raczej kobieca sprawa, chociaż z dzierganiem i makramą sobie poradziłem. A satysfakcja jaka była! Efekt końcowy wisi w domu. Dzieci podziwiają, uwierzyć nie mogą, że sam zrobiłem – opowiada pan Ryszard.

O przyszłość klubu seniorzy się nie martwią. - Już dawno ustaliliśmy, że każdy miesięcznie daje dyszkę na drobne wydatki. Jest skarbnik i fundusz. Jak ktoś wpadnie na pomysł, żeby coś ugotować, to jest za co kupować. Myśmy się już zresztą umówili, że jak się pieniądze skończą, to za składkowe będziemy się spotykać – zapowiada pan Ryszard. - To chyba najlepsze świadectwo dla klubu – dodaje.

CZYTAJ: Remonty dróg. Ponad 2 mln zł od marszałka dla gmin w powiecie chełmińskim [LISTA INWESTYCJI]

Gdy patrzę na to, jak się o siebie troszczą, serce rośnie

W klubach seniora prym wiodą kobiety. Mężczyźni, choć w mniejszości, twierdzą, że w towarzystwie świetnie się czują. - Dla jednych i drugich to strzał w dziesiątkę, każdy czerpie z oferty garściami – mówi opiekunka Anna Wojnowska. - Na początku uczestnikom zajęć ciężko było przyzwyczaić się do harmonogramu dnia, przywyknąć do aktywności. Zwykły pistolet do klejenia na gorąco wywoływał w nich obawy. Szybko się jednak ośmielili. Teraz nie boją się już nowości, wiele rzeczy potrafią i przede wszystkim – cały czas chcą się uczyć, działać. Gdy wchodzę do świetlicy, jest hasło: Co dzisiaj robimy? - relacjonuje.

Seniorzy troszczą się o siebie nawzajem. Są jak jedna duża rodzina

Pani Ania przyznaje, że bardzo zżyła się ze swoimi podopiecznymi. - To świetni ludzie, wdzięczni za to, że coś się dla nich organizuje. Gdy patrzę na to, jak się o siebie nawzajem troszczą, serce rośnie – podkreśla. - Kiedy w maju kończył się poprzedni – unijny projekt, na każdym spotkaniu popłakałam się ze wzruszenia – dodaje.

Rozmowa, towarzystwo drugiej osoby, są w tym wieku niezwykle ważne

Wspólny obiad w świetlicy, to jedyny ciepły posiłek

Spora część uczestników zajęć to osoby samotne. - Rozmowa, towarzystwo drugiej osoby, są w tym wieku niezwykle ważne – mówi Danuta Bober, koordynatorka projektu. Samotność ma też inne smutne oblicze. - Bywa, że seniorzy nie czują na co dzień potrzeby, żeby gotować. Twierdzą, że im się nie opłaca, albo że nie są głodni. Wspólnie przygotowany w świetlicy obiad, to dla nich często jedyny ciepły posiłek w ciągu dnia – tłumaczy pani Danuta.

Podczas ponad dwuletniej pracy z mieszkańcami Lisewa, ujęły ją oddanie i troska o drugiego człowieka. - Seniorzy dzielą się między sobą obowiązkami i rolami. Wiadomo, kto świetny chleb piecze i kto gotuje doskonałe gołąbki. Jak zabraknie cebulki, albo marchewki, to ktoś pobiegnie do ogródka. Dbają o siebie, zawsze są skorzy do pomocy. Jednej z samotnych pań regularnie przynoszą owoce, dzielą się z nią domowym sokiem. To wszystko chwyta za serce, aż chce się z nimi przebywać i pracować – przyznaje pani Danuta.

Wycieczka nad jezioro? Wystarczy hasło

Zaskakująca bywa energia bijąca od seniorów. - Część dojeżdża na spotkania rowerem. W tym roku nawet wspólny rajd nad jezioro zorganizowaliśmy. Uczestnicy zajęć lubią się bawić – tańczyć i śpiewać. Panie nie czują skrępowania, podczas biesiad pierwsze ruszają w tany. Bywa, że na gorąco zrodzi się jakiś pomysł. Wystarczy hasło i już są gotowi – opowiada pani Danuta.

Koordynatorka przyznaje, że gdyby nie unijne fundusze, ciężko byłoby wypracować to, co udało się w Lisewie. - Dofinansowanie jest ważne. Jak nie ma regularnych zajęć, albo lidera, trudno jest ludzi zachęcić do aktywności, wyrwać ze środowiska. Projekt to był ten impuls, kluby spełniły swoje zadanie. Ludzie spotykają się, integrują, złapali tego bakcyla – podsumowuje.

Seniorzy są razem na dobre i na złe

Kochowicz podkreśla, że dzięki klubom seniora, należący do nich mieszkańcy zdali sobie sprawę, jak niewiele o sobie wiedzieli. - Mieszkamy w małej wiejskiej społeczności i często wydaje nam się, że się znamy – wiemy jak kto się nazywa, ile ma dzieci, czym się zajmuje. Podczas realizacji projektu okazało się, że tak naprawdę niewiele o sobie dotąd wiedzieliśmy. Dzięki systematycznym spotkaniom w klubach, seniorzy opowiadają o swoim życiu, rodzinie, pasjach i zainteresowaniach. Zawiązały się bliskie relacje, a nawet przyjaźnie. Przez te 2 lata udało się stworzyć wspaniałą, niepowtarzalną atmosferę – opowiada wójt. - Seniorzy są razem nie tylko wtedy, gdy jest miło i sympatycznie, ale i wówczas, gdy dzieje się coś złego, potrzebne jest wzajemne wsparcie. Potrafią wspólnie bawić się, świętować i przeżywać troski oraz zmartwienia. Część z tych osób wcześniej w samotności obserwowała, jak dzieci i wnuki gonią dzień za dniem. Teraz żyją pełnią życia. Są o wiele bardziej samodzielni, otworzyli się na innych. Pomagają sobie nawzajem i cieszą się z tego, że mogą wspólnie działać i spędzać czas – tłumaczy.

Wójt Jakub Kochowicz jest dumny z mieszkańców Lisewa

Mieszkańcy Lisewa nie tylko biorą, ale i dają wiele od siebie. - Są kochani. Wiem, że zawsze możemy na nich liczyć. Nigdy nie odmawiają pomocy. Kiedy potrzebne są kotyliony na święto niepodległości, dekoracje na dożynki, czy poczęstunek na gminną uroczystość, stają na wysokości zadania i jeszcze mają ogromną satysfakcję z tego, że mogli nas w czymś wesprzeć – tłumaczy Kochowicz.

CZYTAJ: Pracował dla BBC 3, Netflixa, Friza. Teraz mieszka w Polsce, można u niego zrobić tatuaż

Na naukę i zabawę nigdy nie jest za późno

Spotkania w wiejskich świetlicach to odskocznia od szarej codzienności. Wspólnie przygotowany i zjedzony posiłek nabiera nowego wymiaru. Po okolicy przyjemnie spaceruje się w towarzystwie, a wyjazd nad pobliskie jezioro w upalny letni dzień przypomina o beztroskich czasach młodości. Seniorzy udowadniają, że wiek to tylko liczby, a ograniczenia są w głowie. Będąc na emeryturze można uczyć się, zdobywać nowe doświadczenia, odkrywać w sobie talenty i bawić się, gdy ma się na to ochotę.

Ogromną wartość dla starszych osób mają wspólne wyjazdy. - Gdyby nie kluby, większość nigdy nie wybrałaby się do opery czy teatru – mówi Kochowicz. - Niedawno nasi seniorzy wrócili z dwudniowej wycieczki do stolicy. Były wśród nich osoby, które Warszawę odwiedziły pierwszy raz w życiu – zaznacza.

Mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że to najwspanialszy i najbardziej wartościowy projekt, jaki kiedykolwiek realizowaliśmy

Kluby seniora nie znikną z mapy Lisewa

Dla Lisewa kapitał ludzki zawsze był szczególnie ważny. Unijne fundusze na działalność klubów seniora okazały się iskrą zapalną. Utwierdziły władze gminy w przekonaniu, że to dobra droga, kierunek, w który trzeba inwestować, bo to procentuje. - Mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że to najwspanialszy i najbardziej wartościowy projekt, jaki kiedykolwiek realizowaliśmy – podkreśla Kochowicz.

Dzięki klubom seniorzy regularnie wyjeżdżają, zwiedzają kraj

Rezultatów nie byłoby, gdyby nie otwartość i zaangażowanie uczestników. - Jestem zachwycony tym, co zbudowali seniorzy. To wszystko, co udało się osiągnąć i wypracować, to ich zasługa. To taki pozytywny efekt uboczny, coś, czego nie da się przewidzieć ani zaplanować – komentuje Kochowicz. - Będąc seniorem chciałbym spędzać czas tak, jak nasi mieszkańcy – dodaje.

Na kolejne miesiące działalności lisewskich klubów seniora udało się pozyskać dofinansowanie z budżetu państwa. Wójt zapewnia, że dopóki będą chętni, kluby nie znikną z mapy Lisewa.

 

KOMENTARZ

Starość nie musi mieć smutnej twarzy, kojarzyć się z pustką, tęsknotą i samotnością

Pamiętam, jak dziś, gdy na początku 2021 roku rozmawiałam z wójtem Lisewa o powstających w jego gminie klubach seniora.

„Seniorzy to bardzo wdzięczna grupa, ale potrzebują wsparcia. Chcemy ich pociągnąć za rękę i zachęcić do działania, wyposażyć w takie umiejętności i kompetencje, dzięki którym niezależnie od tego, czy w przyszłości znajdą się na to pieniądze, i tak będą chcieli spotykać się i tworzyć wspólnotę” – tłumaczył Jakub Kochowicz.

Choć opowiadał o tym wszystkim przez telefon, widziałam błysk w jego oku. Czułam, że to wypali. Nie może być inaczej, gdy temat dotyczy seniorów z Lisewa.

Po ponad dwóch latach z przyjemnością słuchałam relacji ludzi, dla których cotygodniowe spotkania stały się świętem, rytuałem, wobec którego wszystko inne schodzi na drugi plan. Przepadłam oglądając zdjęcia ze wspólnych wypraw, spotkań i biesiad. Wymalowane na twarzach emocje mówią więcej, niż przysłowiowe tysiąc słów, a radość jaka bije z obcowania z drugim człowiekiem, ze wspólnego przygotowywania obiadu czy spaceru, jest na wagę złota. Wielu z nas mniej lub bardziej obawia się starości. Seniorzy z Lisewa dowodzą, że starość nie musi mieć smutnej twarzy, kojarzyć się z pustką, tęsknotą i samotnością.

Kluby seniora to dla nas wszystkich ważna życiowa lekcja, warta miliona unijnych złotówek. W pędzie współczesnego świata uczmy się od seniorów czerpać radość z życia, dostrzegać piękno i pozwalać sobie na małe przyjemności, tak bez okazji.

 

 Zdjęcia pochodzą z archiwum Klubów Seniora w Lisewie

 

Już głosowałeś!

Komentarze (0)

STOP HEJTOWI - PAMIĘTAJ - NIE JESTEŚ ANONIMOWY!
Jeśli zamierzasz kogoś bezpodstawnie pomówić, wiedz, że osobie pokrzywdzonej przysługuje prawo zgłoszenia tego faktu policji, której portal jest zobligowany wydać numer ip Twojego komputera: 3.142.195.204

Internauci piszący komentarze ponoszą za nie pełną odpowiedzialność karną i cywilną. Redakcja zastrzega sobie prawo do ingerowania w treść komentarzy lub ich całkowitego usuwania jeżeli: nie dotyczą one artykułu, są sprzeczne z zasadami współżycia społecznego, naruszają normy prawne lub obyczajowe.

Dodaj komentarz
Powrót do strony głównej
×

Dodaj wydarzenie

Wydarzenie zostanie opublikowane po zatwierdzeniu przez moderatora.

Dane do wiadomości redakcji
plik w formacie jpg, max 5 Mb
Zgłoszenie zostało wysłane - zostanie opublikowane po akceptacji administratora.
UWAGA: W przypadku imprez o charakterze komercyjnym zastrzegamy sobie prawo do publikacji po uzgodnieniu ze zgłaszającym opłaty za promowanie danego wydarzenia.
×

Niezbędne pliki cookie

Te pliki cookie są niezbędne do działania strony i nie można ich wyłączyć. Służą na przykład do utrzymania zawartości koszyka użytkownika. Możesz ustawić przeglądarkę tak, aby blokowała te pliki cookie, ale wtedy strona nie będzie działała poprawnie. Te pliki cookie pozwalają na identyfikację np. osób zalogowanych.

Zawsze
aktywne

Analityczne pliki cookie

Te pliki cookie pozwalają liczyć wizyty i źródła ruchu. Dzięki tym plikom wiadomo, które strony są bardziej popularne i w jaki sposób poruszają się odwiedzający stronę. Wszystkie informacje gromadzone przez te pliki cookie są anonimowe.