Wiadomości
Agnieszka Waszkiewicz
01 Lip 2024Mobbing w urzędzie w Chełmnie. Skarbnik się zwolnił, zanim zapadł wyrok
Po ponad dwóch latach zakończył się proces sądowy dotyczący mobbingu w Urzędzie Miasta Chełmna. - Nie mam wątpliwości co do słuszności wyroku, ale muszę dbać o finanse miasta. Dlatego prawdopodobnie odwołamy się od niego – zapowiada burmistrz Mariusz Kędzierski.
Sprawa wyszła na jaw pod koniec 2021 roku. Wcześniej, przez długie miesiące pracownice Urzędu Miasta Chełmna przeżywały gehennę.
Przez skarbnika z Urzędu Miasta Chełmna odchodziły urzędniczki
W ciągu roku od objęcia obowiązków przez nowego skarbnika z pracy odeszło pięć urzędniczek. Nie wytrzymały wulgaryzmów, poniżania i obrażania przez szefa, które zdarzały się bardzo często.
Gdy postanowiły opowiedzieć o koszmarze, który rozgrywał się w pracy, wszystkie miały za sobą miesiące leczenia. Sporo czasu zajęło im podźwignięcie się po traumie. Mimo wykształcenia, doświadczenia, wiedzy i kompetencji, zwlekały z podjęciem zatrudnienia. Zdążyły uwierzyć, że są do niczego.
Mobbing w urzędzie w Chełmnie. Skarbnik straszył, wyzywał i obrażał
Nowy szef od początku dawał kobietom do zrozumienia, jaką ma na ich temat opinię.
- Na porządku dziennym było straszenie dyscypliną finansów i zmianą zakresu obowiązków. Według pana skarbnika każda z nas powinna umieć zastąpić każdego pracownika na zasadzie "usiądź i rób". Wmawiał nam, że nic nie potrafimy i do niczego się nie nadajemy. Dzwonił przy nas do znajomych i mówił: "Przyjdź mi pomóż, bo w urzędzie same głąby pracują" – wspominały kobiety w rozmowie z nami w listopadzie 2021 roku.
Ze specyficznymi poglądami skarbnik w ogóle się nie krył.
Nie szanował nas, twierdził, że kobiety powinny być bite. Kiedy któraś z nas jadła, mówił, że lubi, jak kobieta ma coś w buzi. Komentował, że najlepiej by nas powystrzelał, a podobno strzela dobrze, bo był w rezerwie dowódcą jednostki wojskowej – opowiadały urzędniczki.
Burmistrz Chełmna Artur Mikiewicz radził urzędniczkom, żeby zajęły się pracą
Kobiety niejednokrotnie szukały pomocy u burmistrza, ale Artur Mikiewicz, psycholog z wykształcenia, nie przejął się zbytnio skargami. Sytuację tłumaczył czarnym humorem skarbnika, a urzędniczkom polecił naukę asertywności.
- Było słowo przeciwko słowu, przy czym zawsze wygrywało słowo kierownictwa. Na jednym spotkaniu burmistrz poradził, byśmy zajęły się pracą, nie chodziły po pokojach i nie plotkowały. Na innym zaproponował nam szkolenie z asertywności. Po każdej konfrontacji było jeszcze gorzej. Skarbnik mścił się na nas. Razem z kierowniczką żartowali, komentując: „Ciekawe, kto nas znowu dziś podpierdoli" – relacjonowały pracownice.
Mobbing w urzędzie w Chełmnie. Czy urzędnicy celowo przeciągali proces?
Jedna z byłych urzędniczek złożyła pozew w Sądzie Rejonowym w Grudziądzu. Proces trwał ponad dwa lata. Według Barbary Wiśniewskiej urzędnicy celowo przeciągali go w czasie.
„W styczniu 2024 roku nie doszło do rozprawy, ponieważ na dzień przed jej terminem pracownicy pana burmistrza przedstawili zwolnienia lekarskie. W lutym 2024 roku (po dwóch osobistych stawiennictwach w sądzie), strona pozwana zdecydowała się na uczestnictwo w rozprawie w formie online. Niestety okazało się, że urząd miasta ma słaby internet i przeprowadzenie przesłuchań stało się niemożliwe. Do Państwa oceny pozostawiam to, czy były to jedynie dzieła przypadku” – napisała w marcu Barbara Wiśniewska w oświadczeniu, które trafiło m.in. do radnych miejskich poprzedniej kadencji.
CZYTAJ: Są tacy, którzy dręczenie mają we krwi. Krzywdzą, bo lubią, jak ktoś cierpi
Artur Mikiewicz do końca twierdził, że w urzędzie w Chełmnie mobbingu nie było
O to, dlaczego burmistrz nie zmierza do jak najszybszego wyjaśnienia sytuacji związanej z mobbingiem w urzędzie miasta, pytali Artura Mikiewicza przed wyborami, za naszym pośrednictwem, mieszkańcy Chełmna.
Odpowiedział: „Nie jest to prawda, jakoby Urząd Miasta Chełmna miał przedłużać proces. Cała procedura prowadzona jest przez niezależny organ – Sąd Rejonowy w Grudziądzu. Wnoszenie przez stronę powodową o przesłuchanie nowych świadków, nawet tych, którzy nigdy nie pracowali w urzędzie, w naturalny sposób prowadzi do przedłużania procesu. Wierzę, że rozstrzygnięcie w tym półroczu się pojawi, wierzę również, że będzie korzystne dla Urzędu Miasta Chełmna. Nadmieniam, że to nie burmistrz jest pozwany za rzekome działania mobbingowe, tylko urząd. W urzędzie były wprowadzone procedury antymobbingowe, z których żaden z pracowników nie skorzystał. Postępowanie przed sądem pracy z powództwa byłej pracowniczki urzędu jest prowadzone zgodnie z wyznaczonym przez sąd harmonogramem rozpraw. Jak do tej pory sąd nie orzekł o występowaniu mobbingu. Temat ten został ostatnio wywołany na sesji Rady Miasta. Pani mecenas odniosła się do niego obszernie. Całej sprawie nadano kontekst polityczny, o czym powiadomiliśmy sąd”.
CZYTAJ: Koszmar kobiet w domu. Rezygnują z zeznań, bo ojciec na komunii musi być albo żniwa się zbliżają
Mobbing w Urzędzie Miasta Chełmna. Jest wyrok, skarbnika już nie ma
W środę 26 czerwca zapadł wyrok (jest nieprawomocny). Pozwany Urząd Miasta Chełmna przegrał. Nowy burmistrz przyznaje, że jest w patowej sytuacji. - Radca prawny wystąpi o uzasadnienie. Gdy będziemy znali przesłanki, jakie sąd wziął pod uwagę, prawdopodobnie odwołamy się od wyroku, co do słuszności którego nie mam wątpliwości – zapowiada Mariusz Kędzierski. - Muszę jednak dbać o finanse miasta. Podejrzewam, że gdyby zliczyć wszystko, do zapłaty będzie ok. 30 tys. zł. To pieniądze podatników – podkreśla.
Szef magistratu bierze pod uwagę obciążenie kosztami swojego poprzednika. - To burmistrz reprezentuje urząd miasta i bierze odpowiedzialność za wszystko, co się w nim dzieje – mówi Kędzierski. - W tym przypadku brak zdecydowanej reakcji doprowadził do tego, że mobber czy też mobberzy czuli się bezkarni i miasto być może będzie musiało wypłacić mobbingowanej urzędniczce zadośćuczynienie – dodaje.
Według Kędzierskiego można było tego uniknąć. - Gdyby burmistrz miał jaja, doprowadziłby skarbnika do pionu. Zasłania się przeprowadzonym postępowaniem antymobbingowym, które w rzeczywistości nic nie dało. Co z tego, że wytyczne pojawiły się na papierze, który leżał w szafie i się kurzył. Reakcja powinna być skuteczna – komentuje.
Skarbnik Włodzimierz Zalewski już nie pracuje w Urzędzie Miasta Chełmna. Blisko dwa miesiące temu, po objęciu obowiązków przez nowego burmistrza, złożył wypowiedzenie.