Kultura
Joanna Dolecka
24 Wrz 2021Perspektywy - 9 Hills Festival w Chełmnie. Wszyscy tego potrzebowaliśmy. Wszyscy. Rozmowa z Piotrem Murawskim - wiceburmistrzem i wolontariuszem
- Kultura to inwestycja w społeczeństwo, daje nam szansę na budowanie wspólnoty. Współtworząc wspólnotę, możemy budować dalej. Potrzebowaliśmy festiwalu w czasie epidemii. Wszyscy - mówi Piotr Murawski, wolontariusz Perspektywy - 9 Hills Festivalu w Chełmnie i wiceburmistrz miasta.
Rozmowa przeprowadzona w 2021 r. Nagrodzona w konkursie dla dziennikarzy, organizowanym przez marszałka województwa kujawsko-pomorskiego.
Joanna Dolecka: Jesteś z Perspektywy - 9 Hills Festivalem od początku.
Piotr Murawski: To prawda, współtworzę festiwal i od początku jestem członkiem zespołu 9 Wzgórz.
Byłeś dyrektorem, a podczas ostatnich dwóch edycji – piątej i szóstej – jako wiceburmistrz Chełmna, zdaje się, wolontariuszem. Który z tych obszarów jest ci bliższy?
– Faktycznie, w drugiej i trzeciej edycji 9 Hills pełniłem funkcję dyrektora festiwalu, jednak od samego początku działam przy nim jako wolontariusz. Funkcja dyrektora była jedną z kilku, które pełniłem w zespole 9 Hills. Jedno drugiego nie wyklucza.
Wolontariusz to osoba, która dobrowolnie, świadomie i bez wynagrodzenia angażuje się w pracę na rzecz danej społeczności. 9 Hills jest dla mnie od początku wolontariatem. Mam nadzieję, że będę mógł w dalszym ciągu być częścią wyjątkowej społeczności, jaka zawiązała się wokół festiwalu. Wolontariat jest mi bliski.
Liczy się tutaj idea. Zaangażowanie. Dyrektorowanie było formą zaangażowania (to funkcja, którą sprawowałem). Stąd to wolontariat jest mi bliższy. Po mnie wspaniale wypełniają ją Adam Jendryczka, następnie Ewa Porożyńska i Ania Chojnacka.
Wywodzisz się z pozarządówki, której podstawową metodą działania jest wolontariat (pamiętam, jak wiele lat temu potrzebowaliśmy w redakcji pomocy w transporcie paczki świątecznej, ktoś mi podpowiedział, że może Piotr, i po telefonie pojawiłeś się po parunastu minutach). O co chodzi z tym wolontariatem, to twoja natura, potrzeba, uczyłeś się tego?
– Bardzo późno zdałem sobie sprawę, że wiele działań, w które się włączam, to wolontariat. To dość obco brzmiąca nazwa, pod którą kryje się zaangażowanie, współtworzenie, pomoc, wsparcie, czas… I wiele innych ważnych składowych.
Pierwsze doświadczenia to szkoła podstawowa, następnie gimnazjum. Wówczas dano mi po raz pierwszy możliwość dodatkowego zaangażowania się. Z chęcią odpowiedziałem na te możliwości. Staram się działać dalej.
Kluczowym dla organizacji 9HF jest coroczne dofinansowanie z Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Kujawsko-Pomorskiego: 2016 r. - 90 tys. zł, 2017 r. - 85 tys. zł, 2018 r. - 153 tys. zł, 2019 r. - 159 tys. zł, 2020 r. - 151 tys. zł, 2021 r. - 120 tys. zł (kwoty po zaokrągleniu).
Czego nauczyło cię bycie szefem festiwalu?
– Nigdy nie czułem się szefem. Jednak pełniąc funkcję dyrektora, nauczyłem się przede wszystkim cierpliwości, spokoju i wyrozumiałości.
Zespół 9 Wzgórz jest różnorodny. Każdy z nas ma swoje życie, ma swoje doświadczenia, ale również swoje problemy. Większość z nas jest zaangażowana na zasadzie wolontariatu. Konieczny jest więc wzajemny szacunek i zrozumienie. Nauczyłem się również, że wielokrotnie ważniejsze od efektu finalnego danego dzieła jest sam proces jego tworzenia.
Spotykamy się co roku podczas festiwalowych wydarzeń, za każdym razem budująca jest dla mnie twoja autentyczna radość. Jak ty się czujesz, jak się udaje, to przecież wielka sprawa?
– Festiwal to ten czas, gdy słyszę wokół dumę z Chełmna. Gdy bieżące problemy ustępują nowemu spojrzeniu na miasto.
Gdy nasze codzienne mury, ulice, parki i podwórka tętnią życiem, a mieszkańcy mówią wprost, że są dumni z tego miasta. Największą radością są jednak tłumy czerwonych wolontariackich koszulek.
Jeżeli w środku wakacji kilkadziesiąt, a nawet kilkuset młodych (ale nie tylko) mieszkańców Chełmna poświęca swój czas na festiwal, to jest to powód do radości. 9 Hills to społeczność, która angażuje.
Na każdym kroku organizatorzy zaznaczają, że to jest wydarzenie, które przygotowują ludzie miejscowi. Taki pomysł był od początku, czy on się zrodził podczas kolejnych edycji?
– Było to jedno z podstawowych założeń od początku. Gdy wraz z Adamem Jendryczką, Kamilem Kęską, Kasią Lubańską układaliśmy kolejne elementy układanki, postanowiliśmy, że kluczowym jest, aby zaangażować lokalną społeczność, aby budować zaangażowanie.
Szybko dołączyli: Iga Jambor-Skupniewicz i Agrafki [chełmińska grupa teatralna - przyp. red.], Grzegorz Orenkiewicz i sztab rycerski, Ewa Porożyńska, Ania Chojnacka, Klaudia Peplińska, Martyna Gryszan i kolejni fantastyczni ludzie, którzy chcieli działać.
W naszym sztabie są również mieszkańcy Świecia, Torunia czy Wyrzyska. Zespół jest różnorodny, dzięki temu uzupełnia się i jest skuteczny.
Teraz wolontariat 9HF to fabryka. Myślisz, że ci młodzi ludzie coś dla siebie z tego biorą, czegoś się uczą, czy to tylko taki sposób na zaistnienie i spędzenie wakacyjnego czasu?
– Wolontariat to możliwość, którą 9 Hills stwarza. Jest tutaj przestrzeń na lekcje tolerancji, pracowitości, kreatywności, ale również pracy zespołowej, najwyższej jakości jazzu, ekologii czy teatru improwizowanego.
Wiem, że wiele wolontariuszek i wolontariuszy korzysta z tych możliwości. Skorzystać muszą jednak sami.
Podczas tegorocznego festiwalu miałeś pod opieką młodzież, która przygotowała PRL-owskie podwórko tuż przy redakcji "Czasu Chełmna", mówiłeś, że jesteś z nich dumny.
– Pod moją opieką byli w zeszłym roku, tworząc Strefę Eko przy kościele gimnazjalnym.
W tym roku zdecydowanie byli już współorganizatorami, którym pomagaliśmy na równi z pozostałymi strefami. Imponowali swoją organizacją, samodzielnością, kreatywnością, ale również wyjątkową dojrzałością.
PRL-owskie podwórko było przypomnieniem, że jeszcze niedawno niemal całe nasze społeczeństwo było „zero waste". To była pouczająca podróż w czasie.
Sporo młodych ludzi współpracuje z festiwalem od kilku edycji. Są tacy, którzy pokazując swoje umiejętności, awansują, dostają bardziej odpowiedzialne zadania albo rozwijają się i na innych polach angażują się w działania w mieście?
– Wspomniany EKO zespół jest tego doskonałym przykładem. Wśród naszych wolontariuszy mamy wielu studentów różnorodnych kierunków, w tym artystycznych. Często wolontariusze proponują konkretne projekty, pomysły czy rozwiązania.
Kultura wpływa, zmienia, wprawia w ruch. Można powiedzieć, że sześć lat wakacyjnego święta kultury, scalonego z architekturą i fakturą tego miasta, zmieniło coś w ludziach i w ich relacji z przestrzenią, w której żyją?
– Od pierwszej edycji jest z nami zespół tworzący grę miejską z elementami LARP-u. Chłopacy, realizując ją co roku, mają bardzo duży kontakt z mieszkańcami i możliwość porównania rok do roku.
Wprost wskazują, że czuć zmianę. W trakcie festiwalu nie jest zdziwieniem zobaczenie krzyżaka w zbroi czy pary w strojach z XIX wieku. Dla mieszkańca Chełmna nie jest to zdziwienie czy powód do wykpienia. Raczej z uśmiechem i zainteresowaniem posłucha odgrywanej roli.
9HF jest bodźcem, po którym w mieście zostają nowe grupy, kulturotwórcze środowiska?
– 9HF jest potężnym bodźcem aktywizującym, nie tylko w zakresie kultury, ale również chociażby ekologii. Co roku pojawia się nowa inicjatywa, która się realizuje. Wspaniały jest Zespół Eko Strefy.
Uwielbiam naszych wolontariuszy – seniorów związanych z UTW. Niesamowite jest zaangażowanie animatorek ze Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego i ogromny potencjał technik terapeutycznych w kulturze. Wspaniałe są działania uczestniczek i uczestników Warsztatów Terapii Zajęciowej.
Każda taka grupa jest częścią zespołu. Myślę, że do końca życia zapamiętam radość aktorek i aktorów z Teatru Uśmiechy [grają w nim uczestnicy WTZ – przyp. red.], którzy w tym roku dali wybitny spektakl w sobotni wieczór. To jeden z momentów, które chce się pamiętać na zawsze.
Wydaje mi się, że ogromne znaczenie miało dla ludzi to, że rok temu, mimo pandemii, festiwal się odbył. W tym roku poszczepiliśmy się i jesteśmy spokojniejsi, ale wtedy to było oparcie i sygnał, że wszystko jest w porządku, po staremu, można iść na koncert. Kultura okazała się antidotum na epidemię strachu.
Wolontariusze Perspektywy - 9 Hills Festivalu to już społeczność, która nie tylko realizuje, ale i decyduje
– Ubiegły rok był wybitnie trudny dla sztabu organizacyjnego. Mierzyliśmy się przede wszystkim z ogromną niepewnością. Czy przypadkiem w festiwalowy piątek nie pojawią się nowe obostrzenia?
Czy przypadkiem ktoś z nas nie trafi na kwarantannę? Jednak potrzebowaliśmy festiwalu. Wszyscy. Potrzebowaliśmy możliwości spotkania, współdziałania, bycia razem. I tutaj nasze rozpraszanie działań w przestrzeni miasta okazało się być ogromnym sprzymierzeńcem. Przestrzeń stała się też muzą festiwalu. Przestrzeń była antidotum.
Miastu jak powietrza potrzeba pieniędzy. Coś wokół kultury i turystyki kulturalnej wydarzyło się w sferze lokalnego biznesu w ostatnich latach?
– Dobra oferta kulturalna jest jednym z elementów wpływających na dobrą jakość życia. Będąc w regularnym kontakcie z lokalnymi przedsiębiorcami, coraz częściej słyszymy, że problemem jest znalezienie pracownika lub zachęcenie osoby z zewnątrz do zatrudnienia w Chełmnie.
Kształtując dobrej jakości ofertę kulturalną, budujemy jakość życia, która poprawia konkurencyjność naszego miasteczka.
Widzimy również kolejne prywatne działania gospodarcze w obszarze chełmińskiej starówki. W ciągu trzech ostatnich lat pojawiły się trzy chełmińskie restauracje na starówce. Za każdą z nich stoją chełmińscy przedsiębiorcy. Każda z nich to cenne miejsca pracy. Ale również składowa oferty turystycznej miasta.
Mówi się, że dla Chełmna turystyka to szansa. Mam wrażenie, że festiwal daje silny impuls i wiatr w żagle na krótki czas, a ludzie tego nie przekuwają w wizje zarabiania. Choć – może w wizje tak, ale nie w realne działania.
– Zarobienie na turystyce nie jest proste. Miejsca pracy związane z turystyką to przede wszystkim gastronomia i hotelarstwo, w dalszej kolejności rękodzieło, galerie sztuki, produkty lokalne. Przez te sześć lat mnóstwo się zmieniło.
Pojawiły się nowe lokale gastronomiczne w przestrzeni chełmińskiej starówki, w tym bardzo dobrej jakości restauracja i wybitnej jakości browar lokalny, odwołujący się do tradycji z przełomu XIX i XX wieku. Kolejna inwestycja jest w przygotowaniu na bazie Wieży Ciśnień. To są realne zmiany, które dla nas, mieszkańców, niekoniecznie są widoczne.
Ale dla osób, które odwiedzają Chełmno raz na rok czy raz na pięć lat, są piorunujące. W obszarze turystyki wiele pracy jest jeszcze do wykonania. Krok po kroku.
Pozostają, na jakiś czas po festiwalu, instalacje, wystawy na parkanach, murale - chciałabym powiedzieć, że na zawsze, ale pewnie tylko na dłużej. Sprawdzają się turystycznie jako przedłużenie festiwalowego klimatu i nowe atrakcje turystyczne?
– Jest to ponownie konsekwencja jednego z założeń – każdego roku coś powinno pozostać „na dłużej". Obecnie w przestrzeni miasta znajduje się sześć festiwalowych murali. Ale również parkan fotograficzny przy rynku, wystawa fotograficzna Alicji Makowskiej-Kubów na ul. Wałowej, system wystawienniczy na ul. Grudziądzkiej czy napis przed ratuszem. Jest to przedłużenie festiwalowego klimatu, jest to pamiątka po danej edycji współpracy, jak również zaproszenie na kolejne wydarzenie.
Dotychczasowe murale, nawet ten najstarszy, są w bardzo dobrym stanie. Myślę, że pozostaną z nami na dłużej.
CZYTAJ: Perspektywy - 9 Hills Festival w Chełmnie. Na podwórku można do nocy! PROGRAM NA DRUGI DZIEŃ
Podczas obchodów wojewódzkiego Światowego Dnia Turystyki w Chełmnie mowa była o tym, że wszystkim brakuje pieniędzy na promocję turystyki. Jak tylko jestem we Wrocławiu, widzę w wyobraźni banery z 9HF, bo to stosowne miejsce, ale ich tam nie ma. Chodzi o pieniądze?
– Tak, to w dużej mierze kwestia środków. Kampanie billboardowe czy bannerowe to potężne koszty, a ich efekt bywa różny.
Przez tych sześć edycji zależało nam na osadzeniu festiwalu, ale również Chełmna, w świadomości mieszkańców regionu. W pierwszych edycjach odwiedzała nas bardzo mała grupa bydgoszczan, torunian czy grudziądzan.
Obecnie Chełmno jest już istotnym ośrodkiem na mentalnej mapie naszego województwa. Regularnie w trakcie festiwalu mamy turystów z Trójmiasta, Poznania, Warszawy czy Łodzi.
Z Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Kujawsko-Pomorskiego festiwal dostał przez wszystkie lata ok. 760 tys. zł dofinansowania. Gdy patrzysz na taką kwotę jako wiceburmistrz, myślisz, że takie pieniądze można wydać lepiej, poza kulturą?
– „Jeśli mielibyśmy zacząć od nowa, to zaczęlibyśmy od Kultury" (Jean Monet). Uważam, że każda złotówka pozyskana na kulturę i na nią przeznaczona jest dobrze zainwestowana. Kultura to inwestycja w społeczeństwo, daje nam szansę na budowanie wspólnoty. Współtworząc wspólnotę, możemy budować dalej.
Festiwal daje nowe życie chełmińskim zabytkom, szczególnie kościołom. Mam ogromne przeczucie, że zderzenie współczesnej energii z tą zatrzymaną w murach rozwija jakieś kolejne pola myślenia i możliwości doznawania, nie tylko we mnie.
– Oj tak. Wielokrotnie to podkreślają artyści. I zawsze wyjeżdżają z dobrymi wspomnieniami. Realizując wydarzenia w wyjątkowych chełmińskich kościołach, tworzymy unikatowe chwile.
Przestrzeń naszego miasta, obok społeczności, jest chyba najważniejszym filarem 9 Hills.
Gotyckie kościoły, zielone parki, bramy i podwórka kamienic. To nie jest normalna arena festiwalowych działań. To chełmińska przestrzeń kultury.
Co zdarza się najczęściej, gdy reprezentujesz miasto i spotykasz ludzi, gdzieś tam w kraju: ooo, dzień dobry, pan Piotr z miasta zakochanych, z miasta zabytków czy z miasta, w którym jest 9HF?
– Często słyszę każdą z tych wersji, skojarzenie z 9HF dotyczy przede wszystkim ludzi młodych i związanych z branżą kulturalną.
Wśród samorządowców obecnie najczęściej od razu słyszę pytania o Społeczną Inicjatywę Mieszkaniową i politykę mieszkaniową. Wspaniale jest usłyszeć przywołania prawa chełmińskiego… To jest kolejny kapitał dziedzictwa kulturowego, na którym można budować promocję naszego miasta.
CZYTAJ: Perspektywy - 9 Hills Festival w Chełmnie. Bądźcie tu, jest magicznie! PROGRAM NA PIERWSZY DZIEŃ
W niedzielę, podczas ostatniego festiwalu, przyglądałam się ludziom, było ich mnóstwo. Sunący, rozgadany, ruchliwy tłum na ul. Grudziądzkiej, podczas gdy większość atrakcji już się zakończyła. Pomyślałam wtedy, że zażarło. Tym ludziom chyba wystarczyło, że znaleźli się w Chełmnie. Sama obecność tu już ich cieszyła.
– Taka obserwacja to dowód, że festiwal przynosi efekty. Jest zaproszeniem do miasta. Do współtworzenia miasta. Do przebywania w jego przestrzeni i czerpania z niej.
Nasze miasteczko jest wyjątkowe. Festiwal tę wyjątkowość podkreśla, uwypukla. Jednak przyjemność można czerpać z samego bycia w tym mieście. To jest faktyczny cel, aby miasto żyło. Prawdziwie. Naturalnie.
Dziękuję za rozmowę.
KOMENTARZ
Sztuka buduje świat
Jak sztuka ratuje z umęczenia, strachu, zagubienia i jak pozwala je przełożyć na ukojenie, uspokojenie i zrozumienie, pokazały dwie ostatnie edycje Perspektywy - 9 Hills Festivalu w Chełmnie.
Epidemia bardzo szybko ujawniła, jak ułomni jesteśmy, gdy zabierze nam się codzienny rytm i osobiste spotkania. Pokazała, jak wyprowadzają nas z równowagi zakazy i jak niewiedza na temat nowego burzy nasze poczucie bezpieczeństwa. Po kilku miesiącach puchliśmy w oczekiwaniu na coś, co da jakąś zmianę. Przyniósł ją festiwal.
Dzięki sztuce udało się przepracować poczucie końca świata w to, że toczy się nadal, tylko trzeba zmienić o nim myślenie. Sztuka buduje świat, więc otworzyła ludzi na nowo do działania i doznawania, a tym, że jest, pokazała ciągłość i bezpieczeństwo.
Ale. Zanim ruszyła pierwsza edycja festiwalu, czegoś wprowadzającego taki ferment, pozwalającego na zaangażowanie się w wielką machinę organizacyjną, pełną różnorodności, i doceniającego mieszkańców Chełmna przez obecność wysokiej klasy artystów w mieście nie było. A to ważne, żeby było, bo to element wolności. Móc wybierać i mieć to w zasięgu, to wolność. A stąd blisko do radości, poczucia wartości i chęci rozwoju.
Marialy Pacheco, Glorii Campaner, Larsa Danielssona, Adama Bałdycha z Helge Lien Trio, Pawła Kaczmarczyka słucha się na świecie. Murale to sztuka wykorzystywania ulicy do ważnych przesłań, komunikatów, poszerzania doznań stosowana w świecie.
Podwórka i nieoczywiste zakamarki miast, jako miejsca doświadczania nowego albo powrotu do wspomnień - świat to wykorzystuje od dawna. Teatr mówi o tym, do czego świat szuka dalszego ciągu i w czym od początku istnienia upatruje katharsis. Taniec to po prostu inny świat. Ten wielki świat jest w małym mieście.
Duszące się ze swoją światowością zabytków Chełmno potrzebowało czegoś, co wywoła ruch w kierunku zmiany. Potrzebowało sygnału do uwolnienia indywidualnych eksploracji zainteresowań, możliwości i gustów, ale i czegoś, co pozwoli uwierzyć w to miasto.
Festiwal zaczyna spełniać tę funkcję.