Na sygnale
Agnieszka Waszkiewicz
30 Paz 2020Po 5 lat więzienia za gwałt butelką z kapslem. Prokurator chciał 10 dla każdego oprawcy
- Obawiam się, że już zawsze będą poruszać się w środowisku przestępczym. Nie mają ochoty ani zamiaru odciąć się od niego. Kolejny wyrok jest dla nich niczym nobilitacja - mówi o skazanych Grażyna Wiącek z Prokuratury Rejonowej w Chełmnie. Po pięć lat więzienia dla Krzysztofa M. i Sebastiana P., sprawców brutalnego gwałtu, to o połowę mniej, niż żądał prokurator
Oprawcy zajmowali się narkotykowym biznesem, poszkodowany był pośrednikiem. Postanowili ukarać torunianina za to, że nie rozliczył się z gotówki. Do brutalnego gwałtu doszło w Unisławiu.
Założyli worek na głowę i zamknęli go w bagażniku
27-letni Krzysztof M. z Nawry oraz 20-letni Sebastian P. z Bydgoszczy w środku nocy zajechali drogę kierowcy fiata. Wcześniej go śledzili. Stanęli volkswagenem passatem w poprzek jezdni, wyciągnęli torunianina z auta, założyli mu worek na głowę i zamknęli w bagażniku jego samochodu. Odjechali w ustronne miejsce, wyciągnęli ofiarę, bili rękoma i kopali po całym ciele.
Okradli i gwałcili butelką z kapslem
Na poczet długu (poszkodowany winny był im 600 zł, ale doliczyli odsetki) zabrali mu telefon komórkowy i portfel z dokumentami o wartości 1220 zł.
Na odebraniu należności nie skończyło się. Przestępcy postanowili upokorzyć wspólnika. Wielokrotnie gwałcili go butelką z kapslem.
Jeden mówi, że zgwałcił tylko raz, drugi – że tylko się przyglądał
Niedługo potem trafili w ręce kryminalnych. Krzysztof M. był im dobrze znany. – Odsiadywał już wcześniej wyroki, m.in. za pobicie. – Więcej życia spędził w więzieniu niż na wolności – mówi prokurator Grażyna Wiącek z Prokuratury Rejonowej w Chełmnie.
Sprawcy usłyszeli zarzuty gwałtu, pozbawienia wolności, dokonania rozboju, wymuszenia rozbójniczego i krótkotrwałego użycia samochodu.
Krzysztof M. zeznał przed sądem, że zgwałcił tylko raz, Sebastian P. zapewniał, że tylko się przyglądał.
Sąd o połowę zmniejszył karę za gwałt butelką z kapslem
Prokurator żądał dla nich kary ponad 10 lat pozbawienia wolności oraz po 10 tys. zł nawiązki dla poszkodowanego. Sąd Okręgowy w Toruniu był dla przestępców łaskawy. Uznał, że wystarczy, jeśli za kratami spędzą po pięć lat. Swojej ofierze mają wypłacić po 3 tys. zł. Prokurator nie zgodził się z wyrokiem i wniósł apelację, ale Sąd Apelacyjny w Gdańsku w dużej mierze podtrzymał wcześniejsze orzeczenie. – Uznał jedynie, że konieczne jest zastosowanie zakazu zbliżania się do pokrzywdzonego na odległość nie mniejszą niż 30 metrów, o który wnioskowaliśmy – tłumaczy Wiącek.
Wyrok jak nobilitacja
Bandyci zaraz po zatrzymaniu zostali tymczasowo aresztowani. – Spędzili w areszcie ponad dwa lata, co zalicza im się na poczet kary – zaznacza Wiącek. Oznacza to, że za trzy lata wyjdą na wolność. Szans na to, że porzucą przestępczą ścieżkę, śledczy nie widzą. – Krzysztofowi M. pobyt na wolności nie służy, co chwilę popełnia kolejne przestępstwa. Nie czuje skruchy ani krytycyzmu wobec siebie – opowiada Wiącek.
Mężczyźni byli badani psychiatrycznie. Biegli stwierdzili, że nie są przystosowani do życia w społeczeństwie. – Obawiam się, że już zawsze będą poruszać się w przestępczym środowisku. Nie mają ochoty ani zamiaru odciąć się od niego. Co gorsze – dla nich kolejny wyrok jest niczym nobilitacja – komentuje Wiącek.