Sport

Agnieszka Waszkiewicz
06 Sie 2021

Sędziowanie to styl życia, mówi Paulina Baranowska, sędzia finału Pucharu Polski

Paulina Baranowska, pierwsza od lewej/ Fot. Paula Duda/ Laczynaspilka.plspi Paulina Baranowska, pierwsza od lewej/ Fot. Paula Duda/ Laczynaspilka.plspi

- W tej chwili zawodnicy już się chyba opatrzyli z widokiem kobiety na linii. Widuję się czasem na boisku już któryś raz z tą samą drużyną, więc nikt nie robi z tego historii. I to jest taki moment, na który ciężko pracowałam - tłumaczy Paulina Baranowska z Kijewa Królewskiego, która ma na koncie sędziowanie meczów piłkarskiej ekstraklasy oraz finału Pucharu Polski.

AGNIESZKA WASZKIEWICZ: Kim jest Paulina Baranowska?
PAULINA BARANOWSKA: Jestem absolwentką Akademii Wychowania Fizycznego w Gdańsku, natomiast nigdy nie zdecydowałam się na pracę w zawodzie. Podyplomowo ukończyłam również administrację i w tę stronę ukierunkowało się moje życie zawodowe – pracuję w Urzędzie Stanu Cywilnego w Kijewie Królewskim na stanowisku zastępcy kierownika. Prywatnie jestem mężatką z 10-letnim stażem i mamą 3-letniego Szymka.

Jak długo pani sędziuje?

– Sędziowaniem zajmuję się od 14 lat.

To pasja?

– Sędziowanie to oczywiście pasja dla każdego arbitra. Bez miłości do piłki nikt z nas chyba dobrowolnie nie wystawiałby się na niejednokrotne publiczne obrażanie, szykanowanie czy wytykanie błędów.

Skąd się wzięło w pani życiu sędziowanie?

– Moja przygoda rozpoczęła się w klasie maturalnej. Zawsze lubiłam grać w piłkę nożną, grał też mój tata, który zabierał mnie ze sobą na mecze. Podjęcie kursu sędziowskiego to był już totalny przypadek. Namówiła mnie na to koleżanka, też sędzia. Nie znałyśmy się jeszcze, ale widywała mnie na wielu meczach i któregoś dnia zapytała, czy nie chciałabym zająć się sędziowaniem. W tym miejscu pragnę ją serdecznie pozdrowić (jeśli to czyta, będzie wiedziała, że o nią chodzi).

To hobby?

– Obecnie sędziowania nie traktuję już jako hobby. Jest oczywiście nadal i zawsze pozostanie moją ogromną pasją, ale na tym etapie, na którym teraz jestem, zdecydowanie mogę powiedzieć, że jest to już moja druga praca, biorąc pod uwagę ogrom przygotowań i wyrzeczeń, jakie się z tym wiążą, rangę, a także częstotliwość prowadzonych meczów czy wyjazdów zagranicznych. Dzięki sędziowaniu zwiedziłam już kawał świata i poznałam wielu wspaniałych ludzi. Sędziowanie to styl życia.

Rodzina i znajomi kibicują?

– Mam ogromne wsparcie w rodzinie i wśród przyjaciół. Przed i po meczach mam zawsze duży odzew, wszyscy śledzą transmisje, trzymają kciuki i nikt się nie obraża, że nie może wpaść na sobotniego grilla. Najczęściej wszelkie spotkania towarzyskie są organizowane tak, by nie kolidowały z moimi wyjazdami, co bardzo doceniam.

W tym miejscu nie mogę też nie wspomnieć o moim mężu, który na czas moich wyjazdów czy treningów przejmuje większość domowych obowiązków i opiekę nad naszym synem. Sam też jest pasjonatem piłki, grał przez wiele lat i jest trenerem, ale z uwagi na to, ile czasu muszę poświęcić na sędziowanie i odpowiednie przygotowanie fizyczne, zdecydował się na razie ograniczyć swoją pracę trenerską do prowadzenia grup młodzieżowych i bardzo jestem mu za to poświęcenie wdzięczna. Bez niego byłoby mi ciężko dalej realizować się w sędziowaniu. Byłoby to wręcz niemożliwe.

Jak ludzie reagują na sędziującą kobietę?

– Proszę mi wierzyć, że nie sądzę, by na poziomie ekstraklasy czy pierwszej ligi ktoś jeszcze rozpatrywał to w tych kategoriach. Zawodnicy skupiają się na meczu, to ich praca i zależy im jedynie na tym, abyśmy rzetelnie wykonywali jako sędziowie swoje zadania, niezależnie od płci.

Oczywiście mój debiut w ekstraklasie wzbudził pewne zainteresowanie medialne, ponieważ od kilkunastu lat na tym poziomie nie widziano kobiety sędzi, ale spotkałam się z samymi pozytywnymi komentarzami. W tej chwili zawodnicy już się chyba opatrzyli z widokiem kobiety na linii. Widuję się już czasem na boisku któryś raz z tą samą drużyną, więc nikt nie robi z tego historii. I to jest taki moment, na który ciężko pracowałam.

Dużo kobiet zajmuje się w Polsce sędziowaniem?

– Myślę, że jest nas około 100 na szczeblu centralnym, prowadzonym przez PZPN (czyli kobieca ekstraliga i pierwsza liga). W niższych ligach kobiet jest na pewno jeszcze więcej, ale ciężko mi powiedzieć, ile dokładnie. Większość natomiast sędziuje właśnie ligi żeńskie. W męskiej piłce na wspomnianym wcześniej szczeblu centralnym jesteśmy tylko trzy – jedna sędziuje od niedawna drugą ligę jako sędzia główna, a ja i jeszcze jedna koleżanka jesteśmy asystentkami w ekstraklasie.

Jakie były reakcje otoczenia, gdy okazało się, że będzie pani asystentką finału Pucharu Polski, gratulacjom zapewne nie było końca?

– Powołanie na finał Pucharu Polski było dla mnie ogromną niespodzianką i niesamowitym wyróżnieniem. Ten mecz sędziuje się zazwyczaj tylko raz w życiu. Jest to marzenie każdego sędziego, nagroda i zwieńczenie ciężkiej pracy, jaką wykonujemy na co dzień. Piłkarze zapewnili kibicom wspaniałe widowisko, to był najciekawszy finał od lat.

Sama oprawa i tak duże zainteresowanie medialne sprawiły, że to było wielkie piłkarskie święto i to dla mnie ogromny zaszczyt, że mogłam być jego częścią. Dostałam zarówno przed, jak i po meczu mnóstwo wiadomości i telefonów, nawet od osób, które na co dzień nie mają z piłką wiele wspólnego i korzystając z okazji, chciałabym tym wszystkim osobom podziękować. Takie wsparcie jest nieocenione.

Podobno zapisała się pani w historii polskiej piłki jako pierwsza kobieta nominowana na mecz o tak wysokiej randze w rozgrywkach męskich. Jakie to uczucie?

– Tutaj należy się małe sprostowanie – pierwszą była 16 lat temu Katarzyna Wierzbowska, obecnie instruktor i obserwator z ramienia FIFA, z którą miałam okazję jeszcze sędziować. W tej chwili jest członkiem Komisji Szkoleniowej PZPN i dba o nasze przygotowanie merytoryczne. Jesteśmy w stałym kontakcie, mam w niej ogromne wsparcie.

Towarzyszyła mi również podczas ubiegłorocznego debiutu na poziomie ekstraklasy w Gdańsku. Faktem jest jednak, że od lat żadnej kobiecie nie udało się wspiąć na ten najwyższy szczebel i jestem z tego powodu oczywiście szczęśliwa. W takich momentach czuję, że warto to robić. Żywię też nadzieję, że, przecieram szlaki kolejnym koleżankom po fachu.

Droga na szczyt była długa?
– Długo by mówić, tak jak i długa i mozolna jest to droga. Każdy rozpoczyna tak samo – od dwu-, trzymiesięcznego kursu na sędziego oraz pierwszych testów sprawnościowych i testu wiedzy z przepisów gry. Limity i wymogi wzrastają oczywiście wprost proporcjonalnie do klasy rozgrywkowej. Testy kondycyjne i testy z przepisów musimy podejmować dwa razy w roku.

Dostajemy też noty od obserwatorów za każdy mecz. W wyższych ligach, poza obserwatorem stadionowym, jest też tzw. obserwator telewizyjny, który wystawia nam notę po obejrzeniu nagrania z meczu, po wielokrotnych powtórkach danej sytuacji. Wszystkie nasze wyniki oraz trochę szczęścia mogą sprawić, że pojawia się szansa na awans, choć jest to zbyt skomplikowana procedura, by teraz o niej wspominać.

Mówiąc o szczęściu, miałam na myśli, np. tak jak w moim przypadku, szansę na współpracę z doświadczonym sędzią. Mi tę szansę dał Sylwester Rasmus, z którym współpracujemy już od lat. Dzięki niemu mogłam zacząć poznawać ten męski futbol na wyższym poziomie. Trochę inaczej wygląda też sprawa uzyskania miana sędziego międzynarodowego, ponieważ FIFA przyznaje na dany kraj konkretną pulę miejsc i rotacja na liście nie jest zazwyczaj duża.

Obecnie aby sędziować męską ekstraklasę oraz być sędzią międzynarodowym, zdaję testy sprawnościowe na limitach męskich. Muszę jak najlepiej wypadać na testach z przepisów gry oraz otrzymywać dobre noty za każdy mecz, a – jak wiadomo – w dobie systemu VAR każdy mankament zostanie wychwycony. Plakietka FIFA zobowiązuje też do znajomości języka angielskiego. Miewamy też testy filmowe, szkolenia online. Generalnie wciąż coś się dzieje.

Co trzeba zrobić, żeby zostać sędzią piłkarskim?

– Trzeba zapisać się na kurs sędziowski, np. w Toruniu czy w Bydgoszczy, za symboliczną opłatą. Nabór jest bodajże raz w roku. Po jego ukończeniu trzeba zdać biegowy test interwałowy i sprinty, zaliczyć test z przepisów gry. Wtedy dostaje się powołanie na pierwsze mecze młodzieżowe bądź w roli asystenta w spotkaniach niższych lig.

Proszę mi wierzyć, że to jest chyba najtrudniejszy etap, ponieważ jeżeli ktoś mentalnie upora się już z grupą krzyczących rodziców na meczu orlika czy wyzwiskami podchmielonych kibiców na niedzielnym meczu B-klasy, to później jest już tylko lepiej. Dla przykładu: z mojego naboru nadal sędziuję już tylko ja i jeszcze jeden kolega. Dla reszty zderzenie wyobrażeń z rzeczywistością okazało się zbyt bolesne.

Piłkarze słuchają pani na boisku?

– Dawno nie spotkała mnie żadna przykra uwaga ze strony zawodnika. Naprawdę nie mogę narzekać na traktowanie. Po meczu zawsze przychodzą podziękować i to jest taki moment, kiedy wiemy, że zrobiliśmy wszystko, jak najlepiej mogliśmy.

Zdarza się trema?

– Oczywiście, przed każdym meczem pojawia się adrenalina, ale w żadnym wypadku nie jest to już paraliżujący stres, tylko znajome uczucie w brzuchu, dla którego to właśnie robimy. Przed ważniejszymi spotkaniami pojawia się pewna trema, ale w moim przypadku ustępuje w dniu meczu. Wtedy jest już pełna mobilizacja i koncentracja.

Może kobiety bardziej nadają się na sędziów?
– Jestem daleka od rozgraniczania sędziów na mężczyzn i kobiety. Niedawno ktoś mi powiedział, że przecieram szlaki i zapisuję się na kartach historii, bo udało mi się dojść tak daleko. Dla mnie największym sukcesem jest to, że jestem traktowana na równi z kolegami i mam nadzieję, że otwieram po prostu kolejne drzwi moim koleżankom po fachu.

Jak dba pani o kondycję?

– Obecnie pozwalam sobie na góra dzień czy dwa dni odpoczynku w tygodniu, w zależności od liczby meczów. Po wznowieniu rozgrywek, przerwanych pandemią, częstotliwość spotkań była bardzo duża, zazwyczaj sędziowałam dwa razy w tygodniu. Mamy trenera przygotowania motorycznego, który co poniedziałek przesyła nam plany treningowe i je realizujemy.

Do tego włączam też dwa dni zajęć na siłowni z trenerem personalnym. W Polsce w tej chwili jest krótka przerwa w rozgrywkach szczebla centralnego i w normalnych okolicznościach wykorzystałabym jakiś tydzień na odpoczynek, ale dwa dni temu dowiedziałam się o powołaniu na finałowy turniej Ligi Mistrzyń, który w sierpniu ma odbyć się w Hiszpanii, więc muszę kontynuować przygotowania i o odpoczynku nie ma mowy.

Ma pani swoich faworytów, jeśli chodzi o drużyny piłkarskie?

– Niestety, nie potrafię już oglądać meczów pod tym kątem – to spaczenie zawodowe.

Śledzi pani lokalne rozgrywki?

– Dopóki mój mąż był trenerem, śledziłam z zainteresowaniem wszystkie mecze jego drużyn. Nawet w czasie przerwy spowodowanej zerwaniem więzadeł krzyżowych czy w czasie ciąży towarzyszyłam drużynie prawie na każdym meczu. Obecnie, z uwagi na brak czasu, wszelkie zaległości nadrabiam właśnie dzięki mężowi, który jest zawsze na bieżąco.

Jest pani dowodem na to, że kobiety mogą sędziować, a grać? Co pani myśli o kobietach w futbolu?

– Nie jest tajemnicą, że futbol kobiet i futbol mężczyzn dzieli przepaść. Kobiety mają inne parametry fizyczne. Nakłady finansowe na żeńską piłkę nie są nawet porównywalne z tymi, które są przeznaczane na futbol męski. Co za tym idzie, zainteresowanie również nie jest duże, choć w ostatnich latach można zauważyć duży progres.

W polskiej lidze jest coraz więcej zagranicznych piłkarek. PZPN zwiększył dotację na rozwój żeńskiego futbolu, znaczące polskie kluby otwierają żeńskie sekcje, jak np. Śląsk Wrocław czy Legia Warszawa, co na pewno wpłynie pozytywnie na popularność. Biorąc pod uwagę te aspekty, z szacunkiem podchodzę do wszystkich kobiet, które mimo wymienionych okoliczności trwają w swojej pasji, często kosztem życia zawodowego i rodzinnego, za – nie ukrywajmy – nieduże wynagrodzenie.

 

 

 

Już głosowałeś!

Komentarze (0)

STOP HEJTOWI - PAMIĘTAJ - NIE JESTEŚ ANONIMOWY!
Jeśli zamierzasz kogoś bezpodstawnie pomówić, wiedz, że osobie pokrzywdzonej przysługuje prawo zgłoszenia tego faktu policji, której portal jest zobligowany wydać numer ip Twojego komputera: 3.147.60.62

Internauci piszący komentarze ponoszą za nie pełną odpowiedzialność karną i cywilną. Redakcja zastrzega sobie prawo do ingerowania w treść komentarzy lub ich całkowitego usuwania jeżeli: nie dotyczą one artykułu, są sprzeczne z zasadami współżycia społecznego, naruszają normy prawne lub obyczajowe.

Dodaj komentarz
Powrót do strony głównej
×

Dodaj wydarzenie

Wydarzenie zostanie opublikowane po zatwierdzeniu przez moderatora.

Dane do wiadomości redakcji
plik w formacie jpg, max 5 Mb
Zgłoszenie zostało wysłane - zostanie opublikowane po akceptacji administratora.
UWAGA: W przypadku imprez o charakterze komercyjnym zastrzegamy sobie prawo do publikacji po uzgodnieniu ze zgłaszającym opłaty za promowanie danego wydarzenia.
×

Niezbędne pliki cookie

Te pliki cookie są niezbędne do działania strony i nie można ich wyłączyć. Służą na przykład do utrzymania zawartości koszyka użytkownika. Możesz ustawić przeglądarkę tak, aby blokowała te pliki cookie, ale wtedy strona nie będzie działała poprawnie. Te pliki cookie pozwalają na identyfikację np. osób zalogowanych.

Zawsze
aktywne

Analityczne pliki cookie

Te pliki cookie pozwalają liczyć wizyty i źródła ruchu. Dzięki tym plikom wiadomo, które strony są bardziej popularne i w jaki sposób poruszają się odwiedzający stronę. Wszystkie informacje gromadzone przez te pliki cookie są anonimowe.